wtorek, 28 marca 2017

Zdrowie, odchudzanie ocet jabłkowy


Ocet jabłkowy potwierdzone naukowo właściwości zdrowotne



Od wieków ocet jabłkowy ma różnorodne zastosowanie. Wykorzystywany jest on zarówno jako środek spożywczy jak i kosmetyczny.

Ocet jabłkowy znany jest również ze swoich leczniczych właściwości. Oprócz relacji i i uwag przekazywanych z pokolenia na pokolenie również właściwości octu zostały potwierdzone naukowo.

Ocet jabłkowy jest mętny i ma ciemny pomarańczowy kolor.

Ocet jabłkowy zawiera tylko około 3 kalorii na łyżkę stołową, czyli bardzo mało w stosunku do objętości.

Należy wspomnieć, że ocet jabłkowy zawiera zauważalną ilość potasu.

Podsumowanie: Ocet jabłkowy wytwarzany jest przez fermentację cukrów z jabłek. Co prowadzi do wytworzenia kwasu octowego, najbardziej aktywnego składnika octu.

Kwas octowy ma silne działanie przeciwdrobnoustrojowe i może eliminować niektóre szczepy bakterii.

Według badań przeprowadzonych w University of North Carolina, School of Medicine, Department of Hospital Epidemiology w USA, ocet może pomagać w eliminacji patogenów, w tym bakterii.

Ocet tradycyjnie jest używany do czyszczenia i dezynfekcji, leczenia grzybicy paznokci, wszawicy, brodawek i infekcji uszu.

Jednak wiele z tych zastosowań nie zostało potwierdzonych naukowo.

Hipokrates, ojciec współczesnej medycyny, używał octu do oczyszczania ran.

Ocet ma również zastosowanie jako środek konserwujący do żywności a badania wykazały, że hamuje on rozwój bakterii (takie jak E.Coli) w jedzeniu, zapobiegając psuciu środków spożywczych

Podsumowanie: Główna substancja w octu, kwas octowy może eliminować bakterie i/lub zapobiegać ich namnażaniu się. Ocet ma długą historię stosowania jako środek dezynfekujący i naturalny konserwant żywności.

 Ocet jabłkowy może obniżyć poziom cukru w krwi, co jest bardzo korzystne dla osób chorych na cukrzycę.


Najlepsze zdrowotne właściwości zastosowania octu jabłkowego zaobserwowano u pacjentów z cukrzycą typu drugiego.

Jednak podwyższone stężenie cukru we krwi może być również problemem u ludzi, którzy nie mają cukrzycy ... wysoki poziom cukru we krwi jest uważany, że główną przyczyną starzenia się organizmu i przyczynę różnych chorób przewlekłych. Dlatego niezwykle ważnym jest utrzymywanie właściwego poziomu cukru we krwi

Najbardziej skutecznym (i najzdrowszym) sposobem na to jest unikanie rafinowanych węglowodanów i cukru. Okazuje się, że ocet jabłkowy może nas wspierać z utrzymaniem prawidłowego poziomu cukru i ma korzystny wpływ na funkcje insuliny: w szczególności poprawia wrażliwość na insulinę podczas posiłku o dużej zawartości węglowodanów 19-34%, a przez to znacznie obniża poziom glukozy i insuliny we krwi  jak również obniża poziom cukru we krwi o 34% po spożyciu 50 g białego chleba.

Ponadto zażycie 2 łyżek stołowych octu jabłkowego przed snem może spowodować, że na czczo poziom cukru we krwi zmniejszy się o 4% 

Z tych powodów ocet jest szczególnie korzystny nie tylko dla osób chorujących na cukrzycę ale również dla osób z predyspozycjami lub wysokim ryzykiem wystąpienia cukrzycy, lub też dla tych, którzy chcą utrzymać niski poziom cukru we krwi z innych powodów.

Jeśli obecnie bierzesz leki obniżające poziom cukru we krwi przed wprowadzeniem do diety octu jabłkowego należy skontaktować się z lekarzem .

Istnieje kilka badań których wyniki wskazują że ocet jabłkowy może pomóc w utracie wagi.


Biorąc pod uwagę fakt, że ocet obniża poziom cukru i insuliny we krwi, twierdzenie, że może nam pomóc schudnąć ma sens.

Po pierwsze ocet jabłkowy wywołuje uczucie sytości w związku z tym ograniczamy ilość spożywanych pokarmów - czyli ograniczamy ilość spożywanych kalorii.

Po drugie jeżeli wpływa korzystnie na poziom cukru we krwi nie powoduje on skoków po spożytych posiłkach i odkładania się w postaci tkanki tłuszczowej.

Podsumowując Ocet spożywany równocześnie z posiłkiem zawierającym wysoką ilość węglowodanów może zwiększyć uczucie sytości, a ludzie jedzą mniej o 200-275 kalorii do końca dnia 
15 ml (1 łyżka stołowa): Zmniejszenie masy ciała o 1,2 kg.

30 ml (2 łyżki stołowe): Zmniejszenie masy ciała o 1,7 kg.

Należy pamiętać że badanie to trwało tylko przez 12 tygodni, więc prawdziwy wpływ na masę ciała może być widoczny dopiero przy dłuższym spożyciu.
Zarówno dieta jak i aktywność fizyczna ma wpływ na wynik procesu odchudzania.Ocet jabłkowy jest tylko środkiem wspomagającym proces odchudzania.

Spożywanie octu jabłkowego może mieć korzystny wpływ na zdrowie serca.

Dotychczasowe badania przeprowadzono tylko na zwierzętach wykazały zmniejszenie czynników ryzyka wystąpienia chorób sercowo- naczyniowych poprzez spożywanie octu jabłkowego.
Badania te wykazały że spożycie octu jabłkowego może obniżyć poziom cholesterolu i trójglicerydów.

Istnieją również wyniki badań wskazujące że ocet obniża ciśnienie krwi ( jeden z głównych czynników ryzyka) u zwierząt

Niestety to co działa na zwierzęta nie zawsze działa w tym samym stopniu u ludzi.

Jedynym dowodem na to, że ocet ma korzystny wpływ na zdrowie serca u ludzi jest badanie obserwacyjne z udziałem, kobiet przeprowadzonych na Harvardzie. Kobiety spożywające sosy do sałatek zawierający ocet miały zmniejszone ryzyko chorób serca.

Ale tego typu badania mogą wykazać tylko że jest to skojarzone, nie można udowodnić że spożycie octu spowodowało ten efekt.

Podsumowanie: Liczne badania na zwierzętach wykazały że ocet może obniżyć poziom trójglicerydów we krwi, poziom cholesterolu i ciśnienie krwi, ale musi to zostać potwierdzone w badaniach na ludziach.


Ocet może chronić przed rakiem.

Każdy z nas wie, że rak to straszna choroba, charakteryzująca się niekontrolowanym wzrostem komórek.

Jednak wszystkie badania na ten temat przeprowadzono z wyizolowanych komórek w warunkach laboratoryjnych lub na zwierzętach, co nie dowodzi jakie będzie jego działanie w organizmie żywego, oddychającego człowieka.

Niestety większość badań przeprowadzono na occie ryżowym, a nie jabłkowym.
Niektóre badania obserwacyjne (które jak wcześniej pisałem nie udowadniają naukowo danej tezy) wykazały, że spożycie octu jest związane ze zmniejszeniem raka przełyku u ludności w Chinach, ale spowodowało też wzrost raka pęcherza na terenie Serbii.
Ogólnie jest możliwe, że ocet jabłkowy może pomóc w zapobieganiu wystąpienia nowotworów, ale jest zdecydowanie za wcześnie na wydanie pewnej opinii opartej na aktualnych badaniach.

Podsumowanie: Niektóre badania z komórek w warunkach laboratoryjnych i na zwierzętach wykazały że ocet ryżowy może spowolnić wzrost komórek nowotworowych i zmniejszać zmiany nowotworowe.








Przynajmniej ocet jabłkowy wydaje się być bezpieczny. Brak działań niepożądanych w normalnym zużyciu.

Najlepszym sposobem na włączenie go do swojej diety jest zastosowanie go w codziennej kuchni ... do sałatek, majonezu i podobnych rzeczy.

Niektórzy ludzie lubią również rozcieńczać go w wodzie i pić jako napój. Typowe dawki wynoszą od 1-2 łyżeczek od herbaty (5-10 ml) do 1-2 łyżek stołowych (15-30 ml) dziennie.

Ocet jabłkowy ma także wiele innych zastosowań niż zdrowotne, np: odżywka do włosów, pielęgnacja skóry, pielęgnacja zębów, jako środek dla zwierząt, oraz jako środek czyszczący.

To może być bardzo przydatne dla ludzi którzy lubią używać rzeczy naturalnych, bez chemikaliów i sztucznych składników.

To nie jest "cud" który "wyleczy wszystko" jak niektórzy ludzie zdają się wierzyć, ale ocet ma pewne istotne korzyści dla zdrowia, szczególnie dla poziomu cukru we krwi i masy ciała.

poniedziałek, 6 marca 2017

Zdrowie, odporność Kwasy Omega

Kwasy omega-3 – zwłaszcza DHA (dokozaheksaenowy) i EPA (eikozapentaenowy) – to są dwa długołańcuchowe kwasy tłuszczowe należące do niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych (NNKT). Spełniają one w organizmie wiele ważnych ról, a najważniejszą jest to, że tworzą podstawy naszego mózgu, który do prawidłowego funkcjonowania potrzebuje tłuszczów. Kwasy omega-3, przede wszystkim DHA, stanowią 60 proc. tłuszczów niezbędnych mózgowi.
Kwasy omega-3 są również niezbędne do budowy błon komórkowych. Odpowiadają również za prawidłową funkcję siatkówki oka. Właśnie te dwa kwasy stanowią jej bazę tłuszczową. Odpowiednia ilość kwasów omega-3 jest też niezbędna w procesach spermatogenezy. Są one potrzebne, by plemniki zachowały swą ruchliwość.



Jeśli dostarczymy organizmowi tylko śladowych ilości omega-3, to te enzymy będą jak gdyby anektowane przez kwasy omega-6. W diecie powinna być więc zachowana równowaga pomiędzy kwasami omega-6 a omega-3. Idealnie, by był to stosunek 1:1, ale to mało możliwe, dlatego przyjmuje się, że dobry byłby już stosunek 5:1. Niestety, we współczesnej diecie te proporcje wynoszą 20:1.

Kwas DHA jest składnikiem siatkówki oka. Jego niedobór u najmłodszych grozi retinopatią wcześniaków. Z kolei dzieci, które nie jedzą ryb, są podatniejsze na wady wzroku i gorzej widzą. Natomiast niedobór kwasu DHA i innych z grupy omega-3 w starszym wieku może przyczynić się do zwyrodnienia plamki żółtej (centralnej części siatkówki), która może skutkować utratą wzroku. Potwierdzają to wyniki badań amerykańskich naukowców, które zostały opublikowane w piśmie "Archives of Ophthalmology". Doktor William G. Christen z Brigham and Women's Hospital w Bostonie wraz z zespołem poddał kilkuletniemu badaniu grupę kobiet, u których nie zdiagnozowano jeszcze AMD. Okazało się, że panie, które spożywały najwięcej kwasów omega-3, miały o 38 proc. niższe ryzyko wystąpienia zwyrodnienia plamki żółtej (w porównaniu z grupą kobiet, które spożywały najmniej kwasów omega-3). Wyniki dotyczyły zarówno kwasu DHA, jak i EPA. Z kolei spożywanie jednej porcji ryby w ciągu tygodnia - w porównaniu ze spożywaniem jednej porcji ryby na miesiąc - odznaczało się 42 proc. mniejszym ryzykiem rozwoju zwyrodnienia plamki żółtej związanej z wiekiem pacjenta. Podsumowując: regularne spożywanie kwasów DHA i EPA znacznie zmniejsza ryzyko wystąpienia AMD.


Kwas DHA może uchronić przed demencją

Kwas DHA  poprawia ukrwienie mózgu i usprawnia przepływ bodźców nerwowych między substancją szarą i białą. To m.in. od niego zależy sprawność myślenia, rozumienia i zapamiętywania. Niestety, jego poziom w mózgu maleje wraz z wiekiem. W związku z tym trzeba uzupełniać jego niedobory, by zmniejszyć ryzyko wystąpienia zaburzeń funkcji poznawczych w późniejszym wieku. Udowodniono, że osoby starsze, które jedzą dużo ryb, rzadziej zapadają na chorobę Alzheimera i inne postacie otępienia. Potwierdzają to m.in. wyniki badań naukowców z University of South Dakota w Sioux Falls. Przekonują oni, że kwasy omega-3 (w tym DHA) spowalniają tempo utraty tkanki mózgowej w trakcie procesu starzenia, a tym samym mogą uchronić przed demencją.


Kwas DHA na depresję, stany lękowe i schizofrenię

Kwas DHA, jako składnik strukturalny układu nerwowego, odgrywa znaczącą rolę w jego funkcjonowaniu. Jego niedobór może wiązać się zaburzeniami stabilności błony komórkowej w neuronach oraz przekaźnictwa serotoniny, norepinefryny i dopaminy, co z kolei ma istotne znaczenie w powstawaniu zaburzeń poznawczych i zaburzeń nastroju występujących m.in. w depresji. Tę tezę potwierdzają badania naukowców, z których wynika, że u pacjentów cierpiących na depresję często występuje niedobór DHA w mózgu, a zwłaszcza w kluczowym pod tym względem rejonie, czyli korze czołowej. Przekonują także, że uzupełnienie niedoborów kwasu DHA (oraz innych z grupy omega-3 i omega-6) wspomaga leczenie zaburzeń psychicznych i chorób układu nerwowego, w tym depresji i schizofrenii. Wyniki nie są jednak jednoznaczne i konieczne są kolejne badania, aby ustalić rzeczywistą rolę poszczególnych wielonienasyconych kwasów tłuszczowych w leczeniu i zapobieganiu tych schorzeń.




czwartek, 23 lutego 2017

Medycyna naturalna, jak pomóc przy problemach ze stawami



Chyba każdy z nas by chciał, aby go – jak to mówią – na starość nie pokręciło. Niestety coraz więcej młodych nawet ludzi cierpi z powodu bólu stawów. Mowa o chorobie zwyrodnieniowej stawów (ChZS, osteoartretyzm, OA, łac. arthrosis deformans, osteoarthrosis, osteoarthritis, morbus degenerativus articulorum). To najpopularniejsza forma artetyzmu, na którą jak się ocenia choruje około dwóch milionów Polaków i która jest najczęstszym powodem orzekania o inwalidztwie i przyznawania grupy inwalidzkiej.
Jak wykazują badania tuż po przekroczeniu dwudziestki może rozpocząć się proces ubytków tkanek w stawach, jednak proces ten jest całkowicie bezobjawowy. Następnie jak stwierdzili badacze – około czterdziestki większość ludzi (90% populacji) ma już wyraźniejsze zmiany w tkankach stawowych, które można wykryć badaniem za pomocą prześwietlenia rentgenowskiego, nawet gdy nie zawsze pojawiają się typowe dla ChZS objawy w postaci bólu, porannej sztywności czy ograniczonej ruchomości stawów. Czy żywienie i brak witamin oprócz czynników mechanicznych mogą mieć znaczenie przy rozwoju ChZS? 


Dr William Kaufman, który przez ponad pół wieku  badał w swojej codziennej praktyce lekarskiej rozwój i zjawiska towarzyszące zwyrodnieniu stawów.
Wbrew powszechnym sądom ChZS nie bierze się „z wilgoci” ani tym bardziej „ze starości”. Popatrzmy chociażby na naszego „dziarskiego dziadka”, pana Antoniego Huczyńskiego – nawet po przekroczeniu dziewięćdziesiątki ma stawy w nienagannym stanie, elastyczne i sprawne. 


To nie jest tak, że na starość stawy „muszą” odmawiać posłuszeństwa!
Na rozwój choroby stawów mają wpływ czynniki zarówno mechaniczne (intensywna eksploatacja jak np. w przypadku uprawiania sportu lub wręcz odwrotnie – całkowity brak sportu i siedzący tryb życia) jak i biologiczne

Zaburzenie powstaje wtedy, gdy organizm przestaje panować na procesem odnowy tkanek chrzęstnych, które zużywają się w szybszym tempie niż ustrój jest w stanie dokonać naprawy (procesy kataboliczne przeważają nad anabolicznymi). A nie jest w stanie gdy nie ma z czego – bo z pustego i Salomon nie naleje. 
Podobnie może dać ulgę fizjoterapia czy też odbarczenie stawów poprzez utratę zbędnej masy ciała. Badania wykazują, że ChZS ma podłoże zapalne, stąd jako leki z wyboru stosuje się w medycynie akademickiej niesteroidowe leki przeciwzapalne, głównie bardzo chętnie przepisywany na początku jest paracetamol (acetaminophen).

 „Mechanizm działania w dalszym ciągu nie został ostatecznie wyjaśniony, pomimo że paracetamol już od ponad pół wieku jest stosowany w lecznictwie.”. Czyli ani nie wiemy jak działa, ani też jakoś dziwnie od 1955 roku czyli od 60 lat nie znaleźli się (czy ktoś się domyśla dlaczego?) chętni by zbadać do końca i opisać dokładnie mechanizm działania tajemniczego paracetamolu, ale za to oficjalnie wszem i wobec ochoczo zalecamy pacjentom wkładać to do wnętrza, bo… fajnie działa
Przy czym to co na pewno o paracetamolu już wiemy to fakt taki, że paracetamol jest z pewnością silnie hepatotoksyczny w przypadku przyjmowania go długoterminowo lub przyjęcia zbyt dużej dawki dobowej. „W 1966 po raz pierwszy odnotowano ciężkie uszkodzenie wątroby po przedawkowaniu paracetamolu”.

Rocznie w samych tylko Stanach Zjednoczonych blisko 50% przypadków ostrej niewydolności wątroby i ok. 500 przypadków związanych z tym zgonów jest wynikiem zatrucia i/lub przewlekłego przedawkowania właśnie tego środka, będącego dostępnym bez recepty w każdym kiosku pod nazwami Apap, Panadol, Codipar, Saridon, Tylenol czy Coldrex.

Inną grupą leków przepisywanych przy zapaleniu stawów są Niesteroidowe Leki Przeciwzapalne (NLPZ). Zarówno klasyczne NLPZ (diklofenak, naproksen, ibuprofen) jak i nowej generacji koksyby (okryty niesławą Vioxx, który zabił kilkadziesiąt tysięcy osób zanim został w końcu wycofany z rynku czy nadal będący w użyciu Celebex lub jego zamiennik Aclexa), są nie tylko hepatotoksyczne, ale też i na dokładkę wiązane są ze zwiększonym ryzykiem śmierci z powodu chorób serca i układu krążenia – zarówno w populacji bez choroby sercowo-naczyniowej, jak i ze zdiagnozowaną chorobą sercowo-naczyniową. Na opakowaniu każdego z nich widnieje litania potencjalnych skutków ubocznych.


Czy ChZS jest nieuleczalna?

Medycznie ta choroba jest traktowane jako nieuleczalne – czyli nic nie można zrobić aby powstrzymać jego rozwój (dlatego leczenie ma głównie charakter objawowy) – ale pamiętajmy, że z medycznego punktu widzenia katar też jest nieuleczalny. 

Za to odkrycie możemy złożyć podziękowania doktorowi R. Cathcartowi który przez kilka dziesiątek lat praktykował uleczalność różnych stanów (m.in infekcji wirusowych) uznawanych do tej pory w oficjalnych kręgach za nieuleczalne, i dalej za nieuleczalne uznawanych – pomimo tego, iż jego przełomowa praca „Vitamin C, titrating to bowel tolerance, anascorbemia, and acute induced scurvy”.Opisany został przypadek  m.in. słynny amerykański dziennikarz Norman Cousins, który wyzdrowiał stosując wlewy z witaminy C oraz terapię śmiechem. Na ile pomogła mu witamina C a na ile endorfiny tego nie wiadomo, ale faktem jest, że Norman wrócił do pełni zdrowia i żył jeszcze szczęśliwie sprawny przez 26 kolejnych lat całkowicie wbrew lekarzom wróżącym mu rychłą śmierć w okrutnych cierpieniach, a gdy ujrzeli go zdrowym upierali się, że dojść musiało do efektu placebo, bo medycyna nie zna przypadków wyleczenia z tej choroby. No, cóż… Jeśli to było placebo, to bardzo potężnie i długofalowo działające 

 Dr William Kaufman dokonał mianowicie epokowego odkrycia na przełomie lat 30-tych i 40-tych ubiegłego wieku opartego na obserwacji około tysiąca pacjentolat: podawanie pacjentom niacyny w postaci niacynamidu (samego lub w połączeniu z innymi witaminami) skutkuje ustępowaniem symptomów choroby zwyrodnieniowej stawów bez wywoływania poważniejszych skutków ubocznych – pod warunkiem częstego jej podawania w ciągu całego dnia w małych dawkach. Odkrył, że pacjenci dużo skuteczniej reagują gdy podawać im w ciągu dnia częstsze dawki np. po 250 mg niacynamidu niż rzadsze dawki po 500 mg. Zalecał też zmianę diety na zdrowszą i bardziej naturalną oraz wyeliminowanie pokarmów, na które pacjent może mieć nietolerancję lub alergię (np. nabiał, pszenica, czekolada, jaja, orzechy itd.).

Dr Kaufman był przekonany, iż przyczyną choroby zwyrodnieniowej stawów jest awitaminoza, którą nazwał aniacynamidozą (aniacinamidosis). Jeśli dostarczysz jednym słowem swojemu organizmowi  dobrego surowca do odbudowy tkanek, to masz duże szanse, że ona to zrobi (witamina B3 jak się okazało później ma również zdolność naprawy uszkodzonych nici DNA), chyba że zmiany będą już tak zaniedbane, że żadna dawka witaminy nie będzie powodować ustępowania symptomów. 


Dr Kaufman dawał szanse niemal każdemu pacjentowi, zarówno tym zdiagnozowanym jako cierpiący na ostreoartretyzm jak i tym, którym zdiagnozował reumatoidalne zapalenie stawów (RZS). Gdy w bardzo rzadkich niezmiernie zaawansowanych przypadkach znaczącej poprawy nie uzyskiwał (stosował obserwację przez okres trzech miesięcy) – mówił wprost pacjentowi, że nie będzie w stanie dalej mu pomóc, ponieważ stan był zbyt zapuszczony: w tkankach doszło do za daleko posuniętych zniszczeń. Zawsze zatem sugerował, aby kurację niacynamidem zacząć stosować jak najwcześniej – wtedy szanse na poprawę zdrowia są największe.


Ile i jak często?


 Niacynamid należy brać w regularnych małych dawkach w ciągu całego dnia. Jeśli pacjent nie zamierzał podporządkować się określonemu reżimowi podawania witaminy w ciągu dnia, to cała kuracja nie miała większych szans powodzenia. Ktoś, kto zdecydował się wybrać tę metodę musiał być jednym słowem szalenie zdyscyplinowany. Jak podkreślał dr Kaufman chodziło o utrzymanie stałego jej poziomu we krwi podczas całego dnia. Jeśli ktoś nie był wystarczająco konsekwentnyw przyjmowaniu swoich witamin w ciągu dnia, to niestety symptomy z czasem wracały.
Dobowa dawka witaminy B3 zawsze była przez dra Kaufmana dostosowywana do stopnia zaawansowania choroby. Im większe zesztywnienie stawów tym dawka dzienna była stosowana większa. Im zaś była większa – to na tym więcej malutkich porcji była rozbijana, nawet gdyby to miało oznaczać podawanie witaminy raz na 1,5-2 godziny. Generalnie stosował od 400 mg do nawet 4000 mg na dobę (w bardzo poważnych przypadkach nawet 5000 mg). Średnio potrzebne było 600-900, czasem 1200 mg na dobę, dla niektórych nieco mniej, dla innych nieco więcej. Podnosił dzienną dawkę jeśli po jakimś czasie stosowania nie widział wystarczająco zadowalających efektów i podnosił ją tak długo, aż efekty się pojawiały. Jak opisywał w swoich pracach – już po miesiącu lub dwóch terapii witaminami (do witaminy B3 dr Kaufman dokładał również często witaminę C, tiaminę czyli B1 i ryboflawinę czyli B2, a także witaminy rozpuszczalne w tłuszczach jak A i D) mobilność stawów rosła w zauważalny sposób.

 Zdarzało się, że nawet pacjenci wcześniej unieruchomieni zaczynali wstawać ze swoich łóżek lub wózków w czasie od jednego do trzech miesięcy regularnej terapii witaminowej. Ruchomość stawów i poprawiającą się ich sprawność dr Kaufman sprawdzał dostępnymi przyrządami, np. kątomierzem lekarskim (goniometr). Z reguły w ciągu trzech lat kuracji (a czasem i krócej) nawet u tych wcześniej przykutych do łóżek starszych osób następowało przywrócenie mobilności stawów i sprawności ruchowej. Potrafili się z biegiem czasu samodzielnie uczesać, ubrać, przygotować posiłek, wchodzić i schodzić po schodach, iść do sklepu i zrobić zakupy itd. 

Czy to pomaga?

Oto na przykład przypadek numer 416, mężczyzna, lat 60, z zawodu księgowy, żonaty. Indeks sprawności ruchowej stawów (Joint Range Index) na początku wynosił 65,5 (przy czym wartość 100 oznacza pełną sprawność u człowieka zdrowego). Przyjmował 150 mg niacynamidu w ośmiu dawkach czyli co 2 godziny (razem 1200 mg na dobę). Po 315 dniach kuracji indeks sprawności wzrósł z 65.5 do 91.8, a więc ze stanu ciężkiego do niemal normy. Jak widać to nie jest metoda działająca z dnia na dzień, ale nie oszukujmy się – unieruchomienie stawów również nie powstało z dnia na dzień. Pewne rzeczy wymagają czasu i to działa w obie strony.

72 pacjentów otrzymało dziennie albo placebo albo 3000 mg niacynamidu (rozbitego na 5 porcji przyjmowanych w ciągu dnia), badanie trwało dosyć krótko, bo tylko przez okres 12 tygodni. U pacjentów przyjmujących placebo nastąpiło w tym czasie pogorszenie się symptomów o 10 %, zaś u tych przyjmujących niacynamid polepszenie o 29%. Niacynamidowa kuracja w porównaniu z placebo
– polepszyła ruchomość stawów,
– zmniejszyła stan zapalny i
– pozwoliła na ograniczenie przyjmowanych standardowych leków przeciwzapalnych (przypomnijmy: o wiele bardziej toksycznych niż witamina B3, która jak do tej pory nikogo nie zabiła – nie ma przynajmniej w statystykach takowych doniesień).
Aczkolwiek autorzy badania wykazują ostrożność i zalecają wykonanie dalszych badań w celu „ostatecznej ewaluacji przydatności niacyny w leczeniu artretyzmu”, to nie da się ukryć jednego faktu. To po prostu działa!


Dodatkowe korzyści witaminy B3



Podając pacjentom witaminę B3 dr Kaufman zaobserwował jeszcze jedną rzecz: witamina ta nie tylko poprawiała im stan stawów, ale też i działała w tym samym czasie na inne dolegliwości. Na przykład pacjenci cierpiący na nadruchliwość (nadpobudliwość z deficytem uwagi, takie ADHD dorosłych), którzy wcześniej robili kilka rzeczy na minutę ( ale żadnej do końca) i nigdy nie byli w stanie zażyć odpoczynku (bo wiecznie ich coś gdzieś pędzi) – po terapii witaminą B3 w postaci niacynamidu (którą stosowali na swoje chore stawy) ze zdumieniem stwierdzali poprawę również w swojej nadpobudliwości: wyciszali się, stawali się bardziej skupieni, byli w stanie kończyć rozpoczęte zadania i wykonywać je po kolei a nie wszystkie naraz, nie czuli się nimi przytłoczeni, zaś gdy byli zmęczeni to nie odczuwali presji dalszej pracy lecz byli w stanie udać się na spoczynek. 






wtorek, 21 lutego 2017

Zdrowie, zioła - czerwone złoto szafran


 Historia Szafranu 


W chińskim podręczniku medycyny Bencao Gangmu z końca XVI wieku wśród zastosowań szafranu (chińska nazwa Fan-Hong-Hua) wymienia się korzystny wpływ na poprawę krążenia, powstrzymywanie krwawienia oraz działanie uspokajające. Medycyna tybetańska wykorzystywała tonizujące działanie szafranu w chorobach serca i układu nerwowego.
W kwiatach szafranu znajduje się żółta szyjka z wyrastającymi 3 błyszcząco-pomarańczowymi znamionami, z których jest pozyskiwana ta egzotyczna przyprawa.

W medycynie ludowej szafran służył także jako środek przeciwskurczowy, przeciwbólowy, wykrztuśny i pobudzający, dlatego znalazł zastosowanie w leczeniu m.in. przeziębień, szkarlatyny, ospy wietrznej, astmy. Szafran był też wykorzystywany do regulowania miesiączkowania, a także jako afrodyzjak. Dawniej mężczyźni z dysfunkcjami seksualnymi chętnie sięgali po ten naturalny środek na potencję. W sumie w zaleceniach medycyny tradycyjnej można znaleźć jeszcze kilkadziesiąt innych zastosowań leczniczych szafranu.

Współcześni naukowcy odkryli, że szafran zawiera liczne substancje lecznicze, takie jak krocyna (odpowiada za żółtopomarańczowy kolor szafranu), gorycz pikrokrocyna (nadaje przyprawie charakterystyczny smak) oraz safranal (który wytwarza się podczas suszenia szafranu i jest odpowiedzialny za jego zapach). Szczególnym przedmiotem zainteresowania naukowców stała się krocyna. Dzięki jej właściwościom obecnie rozważane jest potencjalne zastosowanie szafranu w takich chorobach jak: depresja, niepłodność czy wrzody żołądka.

Szafran na depresję


W tradycyjnej medycynie irańskiej szafran był uważany za skuteczny lek na melancholię. Współcześni badacze postanowili sprawdzić, czy szafran może pomóc osobom będącym w stanie głębokiego przygnębienia i apatii. Pierwsze badania nad przeciwdepresyjnymi właściwościami szafranu na ludziach przeprowadzono w latach 2002-2004 w ośrodku psychiatrycznym Roozbeh w Teheranie.

Wzięli w nim udział pacjenci w wieku 18-55 lat z łagodną lub umiarkowaną depresją. Podawano im kapsułki zawierające standaryzowany wodno-alkoholowy wyciąg z szafranu (dawka 30 mg zawierała około 0,6-0,7 mg safranalu). W trzech badaniach porównano działanie szafranu (30 mg/dzień) z placebo oraz lekami przeciwdepresyjnymi - imipraminą i fluoksetyną. Okazało się, że w grupie leczonej szafranem zmniejszenie nasilenia objawów depresyjnych było podobne jak w grupie leczonej imipraminą (100 mg/dzień). Co więcej, szafran rzadziej niż imipramina powodował takie skutki uboczne, jak suchość w ustach i senność. W badaniu z fluoksetyną (stosowaną w dawce 20 mg/dz. przez 6 tygodni) także wykazano podobną poprawę w obydwu leczonych grupach. Badanie, w którym szafran porównano z placebo, wykazało istotną statystycznie różnicę pomiędzy aktywnym leczeniem a grupą kontrolną.²

Kolejne badania nad szafranem potwierdziły jego przeciwdepresyjne właściwości, a naukowcy uznali, że preparaty zawierające szafran mogą być stosowane w łagodnych epizodach depresji.


Szafran na niepłodność u mężczyzn


Szafran może się też okazać pomocny w leczeniu niepłodności u mężczyzn. Potwierdza to badanie przeprowadzone na grupie 52 niepalących i niepłodnych mężczyzn, u których nie było podstaw do leczenia chirurgicznego. W czasie trzymiesięcznego eksperymentu mężczyznom podawano 50 mg rozpuszczonego w mleku ekstraktu z szafranu. Na koniec zaobserwowano wzrost liczby prawidłowych morfologicznie plemników z 26,5 proc. do 33,9 proc. oraz wzrost ich ruchliwości.

W jaki sposób szafran poprawia jakość nasienia? Badania wykazały, że u ponad 40 proc. niepłodnych mężczyzn występuje zwiększony poziom uszkodzeń plemników wywołanych przez wolne rodniki, tzw. stres oksydacyjny. Zdaniem naukowców, szafran ma właściwości antyoksydacyjne i może zapobiegać tym uszkodzeniom, zwiększając szansę na zapłodnienie.

Szafran na wrzody zołądka 


Szafran może być naturalnym lekiem na wrzody żołądka, co wykazano w badaniach na zwierzętach. Szczurom podano ekstrakt z szafranu, a po 30 minutach indometacynę, jako czynnik wrzodotwórczy. Dzięki antyoksydacyjnym właściwościom składników aktywnych występujących w szafranie zaobserwowano zmniejszenie nasilenia stresu oksydacyjnego i stanu zapalnego. Wyniki te były porównywalne do działania leku przeciwwrzodowego – omeprazolu.


Szafran na PMS


Szafran może złagodzić objawy zespołu napięcia przedmiesiączkowego. Do taki wniosków doszli naukowcy po przebadaniu grupy 50 kobiet w wieku 20-45 lat z objawami PMS (wg kryteriów American College of Obstetrics and Gynecology), utrzymującymi się co najmniej od 6 miesięcy. Szafran w dawce 30 mg/dziennie (2 x dziennie po 15 mg) lub placebo były stosowane przez okres dwóch cykli miesięcznych. Okazało się, że szafran zmniejszył nasilenie objawów u 76 proc. kobiet przyjmujących szafran. Odpowiedź w grupie placebo wynosiła jedynie 8 proc. Stwierdzono również redukcję objawów na skali depresji Hamiltona. Zdaniem autorów tego badania jego wyniki przemawiają za skutecznością szafranu wobec objawów PMS, choć inni przekonują, że potrzebne są badania na szerszą skalę, które mogłyby to potwierdzić.


piątek, 17 lutego 2017

Medycyna naturalna-witamina C

Witam,


Ten kto poznał tajniki witaminy C dobrze wie, jakich potrafi dokonać cudów, a pomocna jest przy naprawdę wielu dolegliwościach, od tych banalnych aż do tych poważniejszych. Jeśli zaś jeszcze nie wiesz nic o potędze witaminy C, to najwyższy czas, abyś posiadł wiedzę na jej temat.

Odkąd mam w domu dużą kilogramową butlę czystego kwasu L-askorbinowego nie straszne mi są żadne przeziębienia, stany zapalne, infekcje wirusowe czy inne uciążliwe dolegliwości. Odpowiednio wysoka dawka witaminy C rozprawi się z każdą z nich. W ciągu godzin. Tak, dobrze czytasz - w ciągu GODZIN, nie dni ani nie tygodni.

Witamina C nie jest ani toksyczna ani immunogeniczna (nie jest traktowana przez ustrój jako „wróg” którego należy zwalczyć), nie jest zatem ani szkodliwa ani nie uczula (wręcz przeciwnie, ma potężne działanie antyhistaminowe!), nie podrażnia też żołądka jak robi to np. aspiryna (czyli kwas acetylosalicylowy). 

Wiele osób nosi w zębach "srebrne" plomby amalgamatowe, zawierające toksyczny metal - rtęć. Mało kto jednak wie, że destrukcyjny wpływ rtęci na organizm można łatwo zneutralizować odpowiednimi dawkami poczciwej witaminy C! Wiąże ona też inne toksyczne metale, których mamy w dzisiejszym środowisku pełno: ołów, arsen czy też kadm. Codziennie wdychamy ich mieszaninę, szczególnie jeśli jesteśmy mieszkańcami dużego miasta.


Prawidłowe (umiejętne, bezpieczne i tym samym skuteczne) stosowanie witaminy C nie jest niestety wiedzą ogólnie dostępną. 

Wręcz przeciwnie, pokutuje wiele mitów oraz rozgłaszanych przez media głównego nurtu informacji nieprawdziwych, bazowanych na "badaniach naukowych" (zgadnijcie przez kogo opłacanych), które miały na celu zdyskredytowanie witaminy C lub straszenie ponoć negatywnym wpływem jej długotrwałego zażywania w dużych ilościach (np. na kamicę nerek, albo na utratę wit. B12 w ustroju, co nie jest prawdą). 
Tymczasem jej odkrywca Albert Szent-Gyorgyi nazwał ją "molekułą dającą życie". Genialny naukowiec i biochemik, podwójny noblista Linus Pauling, twórca medycyny molekularnej, spędził wiele lat badając witaminę C, sam przyjmował ją w dużych dawkach (nawet 18 g dziennie), dożywając 93 lat – dokładnie tyle, ile Szent-Gyorgyi!
Witamina C to krystaliczna biała substancja o wzorze sumarycznym C6H8O6, pochodna glukozy. Naukowcy obliczają, że ludzki organizm utracił zdolność syntetyzowania jej w swoim ustroju ok. 2 miliony lat temu z powodu utraty enzymu koniecznego do jej produkcji.
Oprócz człowieka również ssaki naczelne (małpy), świnki morskie i niektóre gatunki nietoperzy nie mają tej zdolności. Pozostałe zwierzęta same wytwarzają witaminę C w swoich organizmach. Np. średni pies o wadze 35 kg wytwarza jej dziennie ok. 2,5 - 3 g, co przekładając na człowieka o średniej wadze 70 kg oznaczałoby konieczność produkcji ok. 5-6 g dziennie aby być zdrowym.
Tymczasem nie produkujemy jej ani pikograma, musimy codziennie dostarczać ją z zewnątrz. Najczęściej robimy to w ilości niewystarczającej do utrzymania witalności, młodości i zdrowia.
Zalecenia dietetycznej dziennej normy czyli RDA w ilości 60 czy 90 mg dziennie pozwalają ludziom jedynie na funkcjonowanie bez klinicznych objawów szkorbutu, ale nic poza tym. Tak mierne ilości nie chronią zdrowia, nie wzmacniają odporności organizmu na choroby, nie przedłużają życia, nie powodują zachowania na długo młodości i witalności. 

Gdyby w każdym domu kilogramowe opakowanie witaminy C stało w kuchennej szafce obok mąki, cukru czy soli – społeczeństwa byłyby dużo zdrowsze i nie byłoby potrzeby aby na jednej ulicy otwierało się kilka aptek, jak to ma miejsce dzisiaj. 


Niestety świadomość tego faktu jest wśród współczesnych społeczeństw bardzo niska. Choroby spowodowane anaskorbemią (niedoborem wit. C) tymczasem zbierają swoje żniwo wśród niczego nie świadomych ludzi, przekonanych o spożywaniu "właściwej" (tej zalecanej oficjalnie jako "dzienna norma") ilości witaminy C wraz z dietą.

Nic bardziej błędnego!

Przyzwyczailiśmy się, że leki należy przyjmować wyliczone co do mikrograma i jakiekolwiek odchylenia od zaleceń lekarza spowodują w ustroju szkody i/lub efekty uboczne. Jednak witamina C nie jest lekiem. 

Powtórzę to wielkimi literami, bo to warto zapamiętać: WITAMINA C NIE JEST LEKIEM. Jest substancją witalną, której niedobór (!) skutkuje zaburzeniami aż do poważnego zachorowania włącznie.

Porównywalną witalną substancją jest np. woda – musisz ją pić codziennie w ilościach pokrywających zapotrzebowanie organizmu aby zachować witalność, bez wody po jakimś czasie czeka Cię śmierć. Jej zbyt mała ilość w stosunku do zapotrzebowania organizmu na daną chwilę spowoduje odwodnienie, którego symptomy można odwrócić jedynie dostarczając to, czego zabrakło w ustroju czyli wody. 
Podobnie z witaminą C: uzupełniając jej poziom do takiego jaki nasz ustrój w danym momencie potrzebuje (np. w czasie infekcji potrzebuje jej sporo więcej niż normalnie, podobnie jak w czasie upału potrzebujesz sporo więcej wody niż normalnie) – okazuje się nagle, że symptomy rozmaitych dolegliwości znikają, powraca zdrowie. Wiele dolegliwości spowodowanych jest prostu za małą ilością witaminy C w ustroju w stosunku do zapotrzebowania na daną chwilę.
Nikt nie mówi Ci przecież ile co do mikrograma masz pić wody, po prostu musisz pić jej tyle aby zaspokoić indywidualne potrzeby TWOJEGO organizmu na daną chwilę, prawda? Tak samo z witaminą C: musisz jej dostarczać do swojego ustroju tyle ile on na daną chwilę potrzebuje. A nie potrzebuje jej tyle co Twój sąsiad albo ekspedientka ze sklepu za rogiem. Nie potrzebuje jej też identycznej ilości każdego dnia. Podobnie jak wody, jednego dnia wypijesz mniej, a w upał dużo więcej.
Z tym że różnica pomiędzy wodą a witaminą C jest taka, że witamina C jeśli idzie o indywidualne zapotrzebowanie dobowe ma niezwykle szerokie widełki: od kilku do kilkuset g dziennie. Woda nie ma takich szerokich widełek (tzn. nie ma takiej sytuacji, że jeden człowiek potrzebuje 2 litry wody dziennie a drugi aż sto razy tyle czyli 200 litrów, choćby nie wiem jak się danego dnia pocił czy cokolwiek innego).
Witamina C jest bowiem substancją pełniącą tak rozmaite przydatne role, że wymyka się wszelkim z góry ustalonym „normom”. Tu nie obowiązują żadne sztywne normy, dotyczy to również dzieci: niezbyt zdrowe dzieci mają większe zapotrzebowanie na witaminę C niż ich perfekcyjnie zdrowi rodzice!

wtorek, 14 lutego 2017

Medycyna naturalna - Żeń-Szeń

Nazwa botaniczna żeń-szenia to Panax ginseng, co po łacinie oznacza panaceum, czyli środek na wszystkie dolegliwości. Korzeń tej rośliny rzeczywiście zawiera składniki, które poprawiają witalność i wydolność organizmu człowieka. Kiedyś żeń-szeń był chowany dla cesarzy, aplikowany przez mnichów. Tajemniczy, owiany legendą. Dziś medycyna i farmakologia rozłożyły korzeń żeń-szenia na czynniki pierwsze i potwierdziły jego działanie. Najsłynniejsze i najważniejsze są ginsenozydy.

Rośnie wolno i dostojnie, jak na panaceum o niemal magicznej mocy przystało. W pierwszym roku żeń-szeń tworzy tylko jeden trójpalczasty liść, którego ogonek pełni funkcję łodygi. W następnych latach rośnie jeden pięciopalczasty liść. Dopiero ok. 10. roku życia w warunkach normalnych roślina zaczyna tworzyć przyziemną rozetę o większej ilości liści. Żeń-szeń właściwy, ten najbardziej znany i mający najcenniejsze właściwości, wytrzymuje temp. do -43 st. C, ale nie znosi zim z ociepleniami i opadami deszczu w okresie spoczynku. Dlatego trzeba go zabezpieczać zimą przed nadmiarem wilgoci. Obecnie żeń-szeń występuje w wielu rejonach świata, w kilku gatunkach. Wszystkie odmiany działają podobnie do żeń-szenia właściwego, ale mają mniej substancji aktywnych. Korzeń żeń-szenia, który przypomina nieco sylwetkę człowieka.

Żeń-szeń - cenne ginsenozydy
Żeń-szeń zawiera około 200 jedynych w swoim rodzaju substancji aktywnych, których nie można znaleźć w żadnej innej roślinie. Najważniejsze są tzw. ginsenozydy. Ich działanie polega na zwiększeniu zdolności hemoglobiny do przyłączania tlenu, a tym samym lepszego zaopatrywania narządów w tlen. Wzrasta ilość energii i zdolność organizmu do wysiłku zarówno fizycznego, jak i umysłowego. Ginsenozydy pobudzają też układ immunologiczny. Powodują wzrost odporności na infekcje bakteryjne i wirusowe oraz przyspieszają okres rekonwalescencji. Istnieje wiele różnorodnych ginsenozydów. Za najważniejsze uznano: Rg1 i Rb1. Według tradycyjnej medycyny chińskiej zgranie tych dwóch ginsenozydów, tworzy harmonię i równowagę pomiędzy jin i jang. Rb1 ma zdolności uspokajania ludzkiego organizmu w chwilach stresu i silnych emocji. Rg1 wzmacnia sprawność, przyspiesza reakcje i odbudowuje siły podczas wysiłku fizycznego, wyczerpania oraz choroby. Ginsenozydy są bardzo ważne w medycznym działaniu rośliny, inne składniki zaś odpowiadają za optymalne wykorzystanie żeń-szenia przez organizm. Korzenie żeń-szenia zawierają m.in.: cukry, witaminy, składniki mineralne i pierwiastki śladowe.

Żeń-szeń - dla sportowców i naukowców
Żeń-szeń korzystnie wpływa na pracę narządów wydzielania wewnętrznego, pobudza pracę serca oraz działa przeciwzakrzepowo. Reguluje poziom cukru we krwi i obniża poziom cholesterolu. Polecany jest w stanach zmęczenia i osłabienia koncentracji, poprawia sprawność intelektualną. Dlatego przydaje się osobom intensywnie pracującym umysłowo oraz tym, którzy mają pracę pełną napięć. Żeń-szeń pozwala lepiej znosić stres. Z najnowszych badań wynika, że ekstrakt z korzenia żeń-szenia ułatwia zużycie tlenu w komórkach organizmu, dzięki czemu obniża się we krwi poziom kwasu mlekowego, który odpowiada za wysiłkowe bóle mięśni. Pojawia się we krwi podczas intensywnego wysiłku, wówczas, gdy dostępna ilość tlenu jest za mała w stosunku do potrzeb komórek. U sportowców, którzy przyjmowali regularnie żeń-szeń, kwas mlekowy osiągał dwukrotnie niższy poziom. Korzeń żeń-szenia przydaje się wszystkim, szczególnie w okresach zmniejszonej odporności. Jest też cenny dla podniesienia witalności w średnim i starszym wieku. Regularnie stosowany pomaga żyć intensywniej, dodaje energii, zwiększa możliwości intelektualne i fizyczne oraz odporność na stres. Opóźnia procesy starzenia się organizmu, łagodzi objawy menopauzy oraz andropauzy, przez co pozwala utrzymać aktywność życiową do późnych lat. W XVIII wieku nalewką żeń-szeniową o nazwie "pantao" próbowano leczyć niemoc płciową francuskiego króla Ludwika XIV. Żeń-szeń ma dobroczynny wpływ, gdy jest zażywany regularnie. Jednak nadużywanie preparatów żeń-szeniowych może prowadzić do tzw. zespołu żeń-szeniowego. Objawia się on: sennością, bólami głowy, złym samopoczuciem, nadciśnieniem, biegunką i zmianami skórnymi. Kuracja jednorazowa nie powinna trwać dłużej niż 2 miesiące. Według medycyny chińskiej osoby młode i zdrowe mogą stosować kurację dwa razy w roku - wiosną i jesienią.

Kto musi uważać z żeń-szeniem
Ostrożność powinni zachować wszyscy cierpiący na schorzenia kardiologiczne i problemy z układem krążenia. Osoby o zbyt wysokim ciśnieniu krwi lub chorujące na serce, które chciałyby przyjmować preparaty zawierające żeń-szeń, powinny wcześniej skonsultować się z lekarzem. Preparat ten może nieznacznie podnieść ciśnienie, co jest niewskazane u osób leczonych na nadciśnienie. Nie powinno się też zażywać preparatów z żeń-szeniem wieczorem, gdyż mogą powodować bezsenność. Ponieważ żeń-szeń wykazuje działanie przeciwzakrzepowe nie mogą go stosować osoby chore na hemofilię oraz inne zaburzenia krzepnięcia krwi. Działanie żeń-szenia, obniżające poziom cukru, stanowi z kolei przeciwwskazanie dla osób ze skłonnościami do hipoglikemii. Nie należy go także podawać dzieciom i kobietom w ciąży.

Żeń-szeń dla urody
Wyciągi z tej rośliny znalazły również zastosowanie w kosmetyce, głównie w preparatach anti-aging, którym przypisuje się właściwości stymulujące odnowę naskórka, przywracające skórze zakłóconą równowagę fizjologiczną oraz regulujące gospodarkę wodną i tłuszczową. Przetwory z żeń-szenia wykorzystuje się też w preparatach zapobiegających łysieniu i wypadaniu włosów, gdyż działają one pobudzająco na macierz włosa i poprawiają ukrwienie skóry.

wtorek, 7 lutego 2017

Sposoby aplikowania CBD

Witam, 
dzisiaj opowiem Wam w jakiej postaci możecie dostarczać olej CBD do swojego organizmu. 
Ekstrakty olejowe
Wyciągi olejowe z konopi mogą być przyjmowane doustnie, podjęzykowo lub stosowane miejscowo. Skoncentrowane ekstrakty olejowe z medycznej marihuany mogą być również wykorzystane jako składnik do odparowania lub gotowania. Niektóre oleje z konopi sprzedawane są z aplikatorem do mierzenia dawkowania. Te wyciągi olejowe bogate w CBD i o wysokiej zawartości THC są bardzo silne i skuteczne. Czas pojawienia się i czas trwania efektu różnią się w zależności od sposobu podania. Na legalnym rynku można znaleźć oleje CBD bogate w ten związek, psychoaktywne oleje THC na chwilę obecną pozostają nielegalne. Jest to prawdopodobnie najwygodniejsza i najskuteczniejsza znana metoda.
Herbaty 
Medyczna marihuana przygotowana jako napar będzie zawierać znaczącą ilość CBD i THC, które w swej surowej postaci zawierają kwas CBDA i THCA, ponieważ ciepło wymagane do zaparzenia herbaty jest niższe od temperatury potrzebnej do dekarboksylacji, która przekształca CBDA w CBD i THCA w THC. Herbata z marihuany nie odurza, ponieważ kwasy kannabinoidowe nie wiążą się z receptorami w mózgu. CBDA i THCA wydają się mieć znaczące właściwości lecznicze, jednak na tych związkach nie przeprowadzono jeszcze tak wielu badań.
Soki 
Surowy sok z marihuany zmiksowany w blenderze będzie zawierać CBDA, THCA i inne nie-psychoaktywne kannabinoidy, ponieważ nie został ogrzany(dekarboksylowany). Trudno jest precyzyjnie odmierzyć dokładną dawkę przy użyciu tej metody, jednak korzyści zdrowotne są znaczące.
Palenie
Marihuana jest zazwyczaj palona w fajce lub skręcie. Podczas wdychania, CBD, THC i inne związki są wchłaniane przez płuca do krwi i przenikają przez barierę krew-mózg. Pierwsze efekty wdychania marihuany zwykle występują w ciągu kilku minut i stopniowo mijają po 2-3 godzinach. Palenie jest często skuteczne w leczeniu ostrych objawów, którymi należy szybko się zająć, takich jak bolesne skurcze, nudności i wymioty. Wdychanie pozwala na dość łatwe miareczkowanie dawki. Jeśli efekt jest niewystarczający, po kilku minutach można przyjąć kolejny wdech marihuany, aż do uzyskania pożądanego efektu. Jednak każdy dym zawiera szkodliwe substancje, które mogą podrażniać płuca.
Parowanie 
Parowanie przy pomocy vaporizera, e-papierosa lub innego urządzenia daje takie same natychmiastowe korzyści jak palenie. Ponieważ parownik nagrzewa kwiat konopi lub olej nie spalając go, składniki aktywne są wdychane w postaci pary bez powstawania dymu, co sprawia, że parowanie jest zdrowszą alternatywą dla palenia.
Nalewki 
Nalewki ziołowe są lekiem, w którym aktywne składniki marihuany są rozpuszczone w alkoholu lub innym rozpuszczalniku. Ich efekt, czas trwania i dawka są podobne do efektów występujących po spożyciu innych produktów.
Aerozole podjęzykowe 
Aerozole podjęzykowe produkowane są z wyciągów z konopi, mogą być one mieszane z innymi substancjami, takimi jak olej z orzechów kokosowych. Koncentrat z konopi rozpylony pod język wchłania się szybko przez błony śluzowe jamy ustnej. Pierwsze efekty są zauważalne w ciągu 5 do 15 minut. Aerozole podjęzykowe są dobrym rozwiązaniem dla właściwego, dyskretnego i terminowego dawkowania medycznej marihuany. Nie ma w nim żadnych składników powodujących przykry zapach towarzyszący paleniu.
Produkty spożywcze 
Produktami spożywczymi są pokarmy lub przekąski gotowane z dodatkiem oleju z konopi
i masła konopnego Ghee. Efekty przy doustnie zażytej marihuanie mogą trwać od 4 do 6 godzin – znacznie dłużej niż po wdychanej marihuanie. Jednocześnie pojawienie się pierwszych efektów jest znacznie wolniejsze (30-90 minut) niż po wdychaniu marihuany lub w aerozolach podjęzykowych. Powolny początek i długi czas działania powodują, że produkty spożywcze dobrze nadają się do leczenia chorób przewlekłych, które wymagają stałej dawki leku w ciągu dnia. Największym ryzykiem z doustnego przyjmowania medycznej marihuany jest przedawkowanie(szczególnie w przypadku THC).
Im dłuższy czas przed rozpoczęciem działania tym trudniejsze jest dostosowanie dawki. Należy postępować ostrożnie, biorąc niewielką dawkę jadalną odczekaj co najmniej godzinę przed podjęciem kolejnej decyzji, czy potrzebujesz większej dawki. Produkty spożywcze mogą nie być odpowiednie dla osoby cierpiącej na nudności, wymioty lub brak apetytu.
Kapsułki i żelowe kapsułki
Olej z kwiatów konopi może być również przyjmowany w kapsułce lub kapsułce żelowej, podobnie jak witaminy lub suplementy. Ich efekt, czas trwania i dawka są podobne do efektów występujących po spożyciu innych produktów spożywczych.
Maści do stosowania miejscowego
Nalewki z konopi i olej z konopi można również podawać w formie balsamu, mleczka lub maści i stosować bezpośrednio na skórę. Pacjenci twierdzą, że maści do stosowania miejscowego z konopi mogą być skuteczne w łagodzeniu bólu, zapalenia i infekcji skóry. Ponieważ maści są stosowane zewnętrznie i miejscowo, nie odurzają nawet gdy zawierają THC.